Intelektualne pożytki z odkurzania. Cała prawda o Ivy League.
Opublikowano: 31.12.2021 r.
Robiąc poświąteczne czy też międzyświąteczne porządki (przed Świętami się nie wyrobiłam), wkroczyłam do mojego ulubionego miejsca, gdzie progres prac porządkowych wyraźnie zwalnia, a czas upływa jak szalony. Do biblioteki.
I tak odkurzając książki i pamięć, przez przypadek otwarłam na 190 stronie książkę zmarłego w tym roku, znienawidzonego przez antyamerykańskie elity, Rusha Limbaugh „See, I Told You So”.
Rush Limbaugh przytacza tam pochodzące sprzed niemal trzech dekad (książka ukazała się w 1993 roku) badania University of Pennsylvania dotyczące poziomu ogólnego wykształcenia studentów najznamienitszych amerykańskich uniwersytetów z tzw. Ivy League.
Próba była jak najbardziej reprezentatywna, przebadano ponad 3.000 osób.
I tak 35% z nich, elity aspirującej do rządzenia krajem i pogardzającej farmerami i innymi redneckami, nie było w stanie wskazać kto jest brytyjskim premierem (John Major), 2/3 nie było w stanie wskazać kto napisał preambułę do Deklaracji Niepodległości (Tomasz Jefferson), 3/5 nie dało sobie rady z wymieniem przynajmniej 4 sędziów dziewięcioosobowego Sądu Najwyższego, połowa nie znała nazwisk senatorów (po dwóch) ze swego rodzinnego stanu, 44% nie miała pojęcia, kto jest spikerem Izby Reprezentantów (Thomas Foley), a 36% nie potrafiła wskazać trzeciego, po wiceprezydencie, stanowiska w sukcesji prezydenckiej (Speaker of the House of Representatives).
Te mądrale mają teraz po 50 lat, niszczą ten wspaniały kraj uprawiając antykonstytucyjny nierząd, amerykańskimi nazywając zasady, które prawdziwie amerykańskim przeczą i gremialnie wybrali na prezydenta osobę pozbawioną kontaktu z rzeczywistością.
A dzisiaj? Dzisiaj jest jeszcze gorzej. Jestem przekonana, że z większością studentów amerykańskich uczelni, pożegnalibyśmy się w naszej śląskiej szkole podstawowej z czasów PRL, tak jak z dwoma naszymi kolegami, Markiem i Jurkiem, na etapie czwartej klasy.