Produkt nowoczesnej edukacji.
Opublikowano: 30.08.2020 r.
Mieczysław Grydzewski, znany ze skrupulatności redaktor „Wiadomości Literackich” mawiał: „ja wprawdzie świetnie wiem, że Pana Tadeusza napisał Juliusz Słowacki, ale na wszelki wypadek sprawdzam”.
Ta przerysowana wypowiedź miała na celu zwrócenie uwagi na konieczność rzetelnego i skrupulatnego sprawdzania przekazywanych poprzez słowo drukowane informacji.
Dziś uwaga ta jest nadal aktualna, jednak zupełnie bezużyteczna. Nikt z niej nie korzysta.
Za publiczne dzielenie się swymi myślami czy bezmyślami biorą się ludzie, którzy umiejętność pisania posiedli przez przypadek, w wyniku idiotycznego dogmatu o powszechnym obowiązku szkolnym. Miał on się, jakoby, przyczynić do wzrostu wiedzy, świadomości a może i poziomu inteligencji społeczeństwa.
I tak osobnik kryjący się za pseudonimem Jack_Holborn (przynajmniej wstydu sobie oszczędził) napisał w komentarzu do jednego z artykułów w „Najwyższym Czasie!”:
Poprzez przymykanie oka dla bandyterki w amerykańskich próbuje się zniszczyć kapitalizm, znowuż wedle instrukcji Marksa. A kto jeszcze uwierzy, że w tych czasach Reymont dostałby Nobla za „Quo vadis”, czyli apologię chrześcijaństwa?
I na co komu te szkoły?