Działacza socjalistycznego zatrudnię.

„Śląsk” Dąbrowski

Jest taki profil na Fejsbuku – Zbuntowany Śląsk.

Autor – jakiś komunista i antyklerykał, zamieszcza posty poświęcone (ups! niewłaściwie dobrane słowo) socjalistycznym „męczennikom”, udostępniając je gęsto na śląskich stronach.

Idea jaka mu przyświeca to udowodnienie, że Górny Śląsk był antyklerykalny i komunistyczny.

Jeden z wpisów wprost dowodzi, że chodzi raczej o „Śląsk” Dąbrowski („O śląskich antyfaszystach – Mural dla Dąbrowszczaków”).

Ale do rzeczy.

Towarzysz zechciał użalić się nad niejakim Dylongiem.

Pisze: „Jan Dylong 9 razy był więziony, 5 razy stracił pracę. Powód? Był niestrudzonym działaczem socjalistycznym z Królewskiej Huty”.

Dziwi się Towarzysz?

Był to czas, gdy nie było zapotrzebowania na pracę działaczy socjalistycznych. Gdyby był górnikiem, hutnikiem, kucharzem, inżynierem, sprzedawcą, ba poetą nawet (byle dobrym), pracy by nie stracił, może nawet znalazł jeszcze lepszą.

Ale że jego kompetencje ograniczały się do bycia działaczem, w dodatku socjalistycznym, to i chętnych na te usługi w tych praktycznych czasach nie było. I dlatego, jak słusznie zauważa autor, działaczem był niestrudzonym. Niestrudzonym pracą.

Choć i dzisiaj nie jest lepiej.

Zdarzyło się, że ktoś mnie pytał o dobrego lekarza czy cieślę. Przeglądając prasę można znaleźć inseraty o poszukiwaniu kafelkarza czy murarza, nigdy jednak działacza socjalistycznego.

Nie trafił chłop w miejsce i czas.

W takich Sowietach to co innego. Mógłby obsługiwać rewolwer w piwnicy, ewentualnie płukać podłogę wodą. W kamandzie z autorem Zbuntowanego Śląska.

Niestrudzony pracą działacz socjalistyczny